Rzymska odyseja trwa w najlepsze. Po pobudce i Mszy Św. o godz. 8 (w perspektywie minionych trzech tygodni to już środek dnia) dopięliśmy do końca temat pakowania naszego teamowego busa i pożegnaliśmy diakona Marka i kleryka Maćka, którzy ruszyli z naszymi rowerami w kierunku Ojczyzny. Reszta drużyny (pod warunkiem, że nie była obciążona tzw. „darami od Boga”) udała się na indywidualne zwiedzanie Rzymu.

Szóstka wspaniałych ruszyła razem z Ojcami Dyrektorami na oblężenie lodziarni, aby odebrać nagrodę za wzorową postawę podczas modlitwy, inni oddali się zgłębianiu nieodkrytych zakątków Watykanu łącznie z kopułą Bazyliki św. Piotra i Katakumbami, jeszcze inni dali się po prostu pochłonąć miastu. Trzeba przyznać – możliwości troiły nam się w oczach. Nasyceni pięknem Wiecznego Miasta, wróciliśmy na nasz Salezjański Uniwersytet Papieski, aby spożyć uroczystą kolację, którą z bólem serca i wzruszeniem, ale także wielką wdzięcznością kończymy tegoroczny rajd.

I chociaż Giro Doppio 2018 przejdzie już jutro do historii, to nasza wspólnota, którą zawiązaliśmy, a którą możemy nazwać drugą rodziną, się nie kończy. Wrócimy do domu i oby nie był to szary powrót rzeczywistości, ale czas zbierania owoców tych trzech tygodni, podczas których otrzymaliśmy tak wiele.

Ola Tyrpa