Kategorie:

Salezjański chillout…

Salzburg – 0km na rowerze?!

Co robiliśmy dzisiaj? Dobre pytanie 😉 Dzisiejszy dzień wyglądał zupełnie inaczej niż poprzednie, czyli obijaliśmy się i wypoczywaliśmy na maksa. Po pierwsze spaliśmy prawie do 8, a to już sukces 😉 Później, po Mszy św. oprawionej śpiewem naszej cudnej scholi, skoczyliśmy na miasto. Zwiedziliśmy centrum, w tym piękną katedrę. Natknęliśmy się na stoiska z górami owoców, więc doładowaliśmy organizmy witaminami. Niektórzy odwiedzili nawet stadion piłkarski, bo przecież „nie samym rowerem żyje człowiek”…, no ale to niektórzy 😉 Po powrocie do Domu Misyjnego przyszedł czas na obowiązkową, poobiednią drzemkę, snu nigdy za dużo ;), wylegiwanie się przy rzece i spacer. Kto miał jeszcze siłę po tak intensywnym i wyczerpującym dniu ;), obejrzał film o życiu ks. Bosko. Wieczorem, jak zwykle modlitwy, tym razem przy niezwykłej aurze nadchodzącej burzy i ratowanie suszącego się dobytku, który odleciał w ciemności nocy 😉 Na szczęście, większość rzeczy odnaleziono. Na gonitwie za ciuchami i ucieczką przed deszczem się nie skończyło – trzeba ogarniać kuchnię i siebie samych na jutro, bo pobudka o 5.15 i 183 km przed nami, w tym 100 km pod górę. Ale my nie pękamy, bo po pierwsze, jak mówią słowa piosenki – „Zaufałem Panu i już, niczego nie muszę się lękać….” ;), a po drugie – bo jak nie my, to kto? 😉

Kilka fotek jest poniżej, ale więcej w galerii 🙂[shashin type=”photo” id=”9414,9415,9421,9422,9428,9425″ size=”small” columns=”max” order=”user” position=”center”]

3 komentarze do “Salezjański chillout…

  1. W kraju wielka afera z dopalaczami – jak to dobrze, że Wy wybraliście jedyny zdrowy, skuteczny i dopuszczalny – zakręcenie wokół Pana Boga pod rękę ze św. Janem Bosko. Nie ustawajcie, bo tylko pęd w dobrym kierunku uchroni Was od upadku – szczegóły fizyczne zjawiska niech wyjaśnią studenci politechniki 🙂 A na każdy jutrzejszy metr życzę odwagi wiary i zaufania. Z Panem Bogiem

  2. Wyczytane u ks. Jana Twardowskiego: „Przecież w życiu zdarzają się takie sytuacje, kiedy człowiekowi nic się nie udaje. Gdy tego doświadczam, zaczynam się cieszyć, bo sam nic już nie mogę zrobić. Wtedy może działać tylko Bóg. W takich nieoptymistycznych momentach uświadamiam sobie, że jest coś ważniejszego ode mnie. Jest Ktoś, kto nadaje wszystkiemu sens. I to jest źródło mojego optymizmu.” Szczęść Boże pielgrzymom!

  3. Szczęść Boże Drodzy Moi!
    Pozdrawiam.
    Modlimy się za Was. Niech Pan Jezus i Maryja Wspomożycielka opiekują się Wami.

    z Bogiem
    ps. Dzieci moje mówią, do odważnych świat należy, zatem Kochani ODWAGI

Możliwość komentowania została wyłączona.