Kategorie:

Domek Świętej Rodziny

Nasi Salezjanie, jak to na poranne ptaszki przystało, rozpoczęli
dzisiejszy dzień od filiżanki pysznej kawy. Później powoli zaczęli
budzić się do życia uczestnicy, a niektórzy z nich od razu rozpoczęli
poranne pranie, które dzięki pięknej pogodzie bardzo szybko schło. O
8:30 spożyliśmy śniadanko, wdzialiśmy na siebie nasze boscoteam’owe
bluzeczki w kolorze „celeste” i spacerkiem wyruszyliśmy na msze świętą
do  Santa Casa di Loreto. Najpierw modliliśmy się w Domku Świętej
Rodziny, który został przeniesiony do Loreto z Nazaretu. Jak głosi
tradycja domek został przeniesiony przez aniołów, aby ocalić go przed
najazdem Turków na Jerozolimę, wpierw do Trsatu, czyli terenów
dzisiejszej Chorwacji, a następnie, 10 grudnia 1294 roku do Loreto.
Niesamowitym przeżyciem była możliwość modlitwy w domku w którym
doszło Zwiastowania Maryi i w którym żyła święta rodzina. Łzy
wzruszenia i szczęścia napływały nam do oczu, nasza obecność tam była
niesamowitym darem od  naszej Pięknej Mamy i Jezusa. Następnie Adrian
podjął wyzwanie i zmierzył się z przemierzeniem frontu domku na
klęczkach, próba ta zakończyła się sukcesem i tym sposobem wygrał
zakład z księdzem Krzyśkiem o włoską pizzę. Ciekawostką jest, iż
stopień po którym przemieszczał się nasz dzielny kolega miał
wyżłobienia, które były pozostałością po modlących się tam żarliwie
Chorwatach w okresie, w którym domek przebywał w ich ojczyźnie.

W domku Najświętszej Rodziny znajduje się figura Czarnej Madonny z
Dzieciątkiem, która od XIV w. czczona jest jako Matka Boża Loretańska,
która jest patronką lotników.  Święty Domek składa się z trzech ścian,
które stanowią relikwie. Ścianę wschodnią, która obecnie zastąpiona
jest ołtarzem, stanowiła skała z grotą, która znajduje się w
Nazarecie.

Następnie każdy z nas miał okazję zapisać swoje prośby do Matki Bożej.
Po przekazaniu naszych intencji w ręce naszej Mamy, udaliśmy się na
msze świętą do jednej z wielu kaplic. Msze świętą upiększyły nasze
wspólne śpiewy, gra na gitarze i skrzypcach. Dzisiejsze kazanie było
dosadne, dotyczyło naszych relacji w rodzinie zarówno tej naturalnej
jak i tych tzw. nienaturalnych do których należy chociażby nasza
wspólnota. Zachęciło nas do refleksji nad naszym dotychczasowym
życiem, postawą jaką prezentujemy sobą, jak również zmotywowało nas do
podjęcia nowych postanowień i próby wprowadzenia ich w nasze codzienne
życie. Zwróciło również naszą uwagę na to, że powinniśmy być wdzięczni
Bogu za wiele aspektów naszego życia. Nikt nam nie powiedział, że
życie zawsze będzie łatwe i wszystko będzie szło tak jak my to sobie
zaplanowaliśmy. Jeśli chcemy stać się uczniami Jezusa podążajmy za
jego śladami i nie lękajmy się iść pod prąd, przez burze czy sztormy,
nie zatrzymujmy się, idźmy nawet najmniejszymi kroczkami ale ciągle
zmierzajmy ku Bogu i podążajmy razem z nim przez nasze życie. Wierzę w
to, że z matczyną pomocą Maryi i opatrznością Bożą spełnimy wszystkie
plany, jakie przewidział dla nas Jezus Chrystus.  Pozwólmy prowadzić
się Bogu, powierzmy mu nasze życie. Otwórzmy swoje serca na Bożą
miłość i z pokorą przyjmujmy słowa krytyki próbując wyciągać z nich
wnioski i wdrażać je do naszego życia.  Po mszy zakonnik z zakonu
Braci Mniejszych Kapucynów oprowadził nas po sanktuarium i opowiedział
nam o jego historii jak i ciekawostkach z nim związanych.
Odwiedziliśmy polską kaplicę oraz dowiedzieliśmy się o leczniczych
właściwościach olejku loretańskiego.

Po powrocie do naszego miejsca noclegowego w zawrotnym
tempie spakowaliśmy się i wyruszyliśmy podbić włoską plażę.
Wylegiwaliśmy się nad Morzem Adriatyckim skąpani w promieniach
słonecznych. Morze było dosyć ciepłe choć bardzo słone, delikatny
wiaterek, prażące słońce, turkusowa woda, uderzające fale o brzeg
morza i ciepłe kamyczki pod stopami pobudzały wszystkie nasze zmysły.
Do naszej dyspozycji mieliśmy prywatnego ratownika, który doglądał aby
nikomu nie stało się nic złego. Wieczorem udaliśmy się zwiedzać miasto
co zwieńczyło dzisiejszy dzień, który był pełen wrażeń i dobrych doświadczeń.

Zuzanna Wiśniewska