Kategorie:

I przyszedł czas na… górskie premie

No może jeszcze nie górskie a wyżynne, ale już dość wymagające 🙂 Podjazdów i zjazdów dziś nie brakowało. Nie zabrakło również słońca. W końcu możemy się należycie – po kolarsku opalić 😉

Dzisiejszy dzień nie był do końca tradycyjny. Zaczęliśmy go Mszą Św., ale w salezjańskim kościele w Lublinie, (a nie w salce czy kaplicy) przy oprawie organów. Później, zjedliśmy śniadanko i spakowaliśmy się, ale nie tak szybko i pospiesznie jak zazwyczaj, ponieważ czekało nas tylko około 100 km i odwiedziny na trasie – u rodziny Konrada. Z ośrodka wyjechaliśmy więc po godzinie 9.00. Już od początku etapu poczuliśmy słońce, wiatr we włosach, szybkość zjazdów i wysiłek podjazdów. Trasa była przepiękna, błękitne niebo, perły renesansu widziane po drodze – aż chce się powiedzieć: „Oto Polska właśnie”, oto całe Lubelskie 😉

Nic więc dziwnego, że do Zamościa dotarliśmy już o godz. 14.00. Dzięki uprzejmości Gospodarzy, którzy przyjęli nas z otwartymi sercami i ramionami 😉 – mogliśmy przygotować, a raczej nasi dzielni kucharze, wyśmienity posiłek. Tym razem w menu znalazła się kasza gryczana, kurczaki, pyszny sos oraz ogórek konserwowy, czyli pełnowartościowy posiłek, idealny dla kolarzy. Po obiedzie nie próżnowaliśmy, zwiedziliśmy starówkę, naprawialiśmy rowery, a uczyliśmy się Hymnu na Światowe Dni Młodzieży, wszak Kraków czeka!

Wieczorem zjedliśmy przepyszny budyń, przygotowany na powitanie kleryka Marka, który musiał z rana nas opuścić i po przejechaniu połowy, jak nie całej Polski, wrócił szczęśliwie wieczorem. Pożegnaliśmy też kleryka Pawła. (Jeszcze raz dzięki za odwiedziny i zapewniamy o modlitwie :))

Dowiedzieliśmy się również, że… zmieniamy plany. Było to największe zaskoczenie tego dnia. Z przyczyn niezależnych od nas nie jedziemy do Lwowa. Przyjmujemy co Bóg daje z pokorą, bo wszystko co daje jest dla nas najlepsze i wynika z Jego niezgłębionego Miłosierdzia. Jutro zostajemy w pięknym i gościnnym Zamościu. Rano będziemy modlić się podczas uroczystej Mszy Świętej z uczestnikami Dni Diecezjalnych ŚDM. Będziemy regenerować siły fizyczne i duchowe.

Jutrzejszy dzień będzie, na pewno, momentem wytchnienia i okazją do zastanowienia się nie tylko nad rajdem, ale nad całym życiem 😉 Taki czas refleksji potrzebny jest każdemu.

Mariola

Image-1 (12)