Dzień 13: Lion – Montelimar (160 km)
Szkoda było żegnać tak piękne miasto jak Lion. Cóż, musimy jechać dalej. Po Mszy Św. niedzielnej (z Christianem i Marianem) z kazaniem ks. Krzysia o św. Piotrze, którym każdy z nas trochę jest żegnaliśmy instytut salezjański.
Tym razem aż tak wietrznie nie było, ale powiatrach byliśmy zahartowani i naprawdę mocni. Najpierw bez postoju 55 km, a potem 70. Trochę to wynikało z tego, że nie było za bardzo gdzie stanąć na postój, w niedzielę bowiem wszystko pozamykane. Znów zaczęły się piękne krajobrazy, góry, rzeki, małe miasteczka itd. Miło było „kręcić” w takich okolicach. Czuliśmy się jak na Tour de France.
Moutelimar to ciekawe miejsce, wiele uliczek i jest gdzie chodzić. Idziemy się właśnie rozejrzeć. Na kolację dzisiaj ryż 🙂
Serdecznie pozdrawiamy, pamiętamy w modlitwie i dziękujemy za komentarze. Jutro będziemy modlić się na Mszy Św. szczególnie za mamę przyjaciółki Mili, która jest ciężko chora. Uściski dla wszystkich.