„Dzięki Ci Matko za Wilno” – napisał na tabliczce wotywnej w Ostrej Bramie Józef Piłsudski. Moglibyśmy dziś powtórzyć te słowa za Marszałkiem. Każdy pewnie z innego powodu, ale wdzięczność byłaby taka sama.
Zajęliśmy miejsca, asfalt zaczął uciekać spod kół, a urozmaicony krajobraz morenowych pagórków obudowanych domami cieszył nasze oczy – autobus numer 31 jechał z Nowej Wilejki do bram stolicy Wielkiego Księstwa. Sobotni etap różnił się bowiem dość znacznie od poprzednich. Rowery zostawiliśmy w garażu (co nie znaczy, że o nich zapomnieliśmy!), a sami udaliśmy się na podbój Wilna.
Klamrą zwiedzania była oczywiście Ostra Brama z cudownym wizerunkiem Matki Miłosierdzia. Tam uczestniczyliśmy we Mszy Świętej koncelebrowanej przez 4 księży (w tym oczywiście dwóch salezjanów) oraz oddaliśmy Maryi nasze intencje. „Boże coś Polskę” na wyjście wybrzmiało znamiennie i uroczyście.
Nie był to jedyny punkt naszego programu. „Rzym północy” imponował iglicami swoich barokowych kościołów, gdy podziwialiśmy panoramę z wieży zamkowej. Wąskie uliczki, klasycystyczny ratusz, katedra w tym samym stylu i wiele, wiele świątyń budowanych przez wieki na chwałę Bożą (i zbawienie dusz – chciałoby się powiedzieć by zrobiło się już znajomo, salezjańsko ;)) zobaczyliśmy podczas naszego spaceru.
Po powrocie, raz jeszcze doświadczyliśmy zmysłem smaku wspaniałej gościnności naszych gospodarzy i po modlitwie, z 270 kilometrami jutrzejszego etapu w tyle głowy poszliśmy spać. Dobrej nocy! Jutro zdążymy przemodlić szczególnie wiele swoich i Waszych intencji 😉
Kacper