Dzień 9. Bilbao- Santadner (115km)
Dzisiejszy etap nie był może długi (zrobiliśmy jedynie 115km), ale za to był bardzo męczący, z kilku powodów. Pierwszym z nich był oczywiście żar lejący się z nieba. Oczywiście nie brakowało licznych podjazdów. Kolejnym uciążliwym problemem był bardzo mocno odczuwalny brak busa na trasie. Wyjaśniając, na busie znajduje się woda, którą uzupełniamy nasze bidony. Jednak trzeba było zrobić drobne zakupy i dlatego też bus musiał nas opuścić. Dogonił nas dopiero 20km przed zakończeniem etapu. Tego typu sytuację w Polsce często określamy mianem maniany (ale maniana…):)
Maniana jest również słowem, które w czasie pobytu na hiszpańskiej ziemi słyszymy codzienne odmieniane przez wszystkie możliwe przypadki ( o ile Hiszpanie znają odmianę przez przypadki) . Translator google tłumaczy nam ten wyraz jako „rano”, jednak w języku polskim ma całkiem inne znaczenie. (kolejna maniana)
Po dotarciu na miejsce noclegu (po raz kolejny śpimy w ogromnej szkole salezjańskiej), po zjedzeniu posiłku i chwili wypoczynku udaliśmy się na plażę, by choć na chwilę zanurzyć się w ciepłej wodzie oceanu. Teraz idziemy na modlitwę, po której przytulimy głowy do poduszek, by jutro zmierzyć się z dosyć wymagającym odcinkiem drogi. Szczegóły zdradzimy wam jutro 🙂 Pozdrowienia z trasy. Pamiętamy o Was w modlitwie.
Nie zapomnijcie zajrzeć do galerii 🙂
Kochani! Dzielni! Odważni! Niedługo pełnia księżyca, więc pogoda raczej się nie zmieni – bus niech Was raczej nie opuszcza 🙂 Cieszę się, że mimo trudów Wasze wewnętrzne motorki są dobrze zaopatrzone i pokonujecie nie tylko kilometry, ale i to, co warto pokonać. Bardzo ucieszył mnie widok Roberta i Weroniki w dobrych nastrojach – mam nadzieję, że to nie tylko uśmiechy do zdjęcia, ale radość od środka. Bądźcie Wszyscy zdrowi i niech św. Krzysztof czuwa! Renka
Pozdrawiam dzielną grupe, doliczyłam sie trzech dziewcząt i im szczególnie kibicuje . Obiecuje modlitwe za wszystkich . Z pieknego Ustronia pozdrawia Halina
Serdeczne pozdrowienia dla całej ekipy odważnych i uśmiechniętych rowerzystów z Bosco team, szczególnie dla Dominika od rodziny Krzywdów z Tarnowa Op. :))
Szczęść Boże!
Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Pamiętam wraz z siostrami o Was w modlitwie. Jesteście wspaniali!
ps Szczególne pozdrowienia z darem modlitwy od cioci Małgosi.
Trzymaj się Dominiku! Z Bogiem.
FORZA FORZA GIOVANI!!!ale, ze wy nie dacie rady…?kto nie da rady jak Boscoteam… wiemy jak jest, e’ tutto chiaro…ale jesteśmy z Wami!!!Laura chora, ale z calych sil kibicuje a zio Arturo e Cristof. i codziennie spiewa STO LAT sto lat! Dziadek Stasiu pyta o kolarzy codziennie, dziś wyrwal z tarasu bo powiedziałam, ze jada kolarze z Majką na czele, a dziadek myslal, ze to wnuczek Artur i Krzysiu…hihi
gorace uściski!!!
Do odważnych Świat należy jak to s. Małgorzatka wciąż mi powtarza, więc Kochani odwagi i siły,Pan jest z Wami 🙂
Pozdrowionka 🙂