Dzień 7. Pampeluna – Urnieta (85km)
Dzisiejszy etap tradycyjnie rozpoczął się honorową rundą po Pampelunie 😉 pomimo to był bardzo przyjemny 🙂 żegnamy góry i zbliżamy się coraz bardziej do oceanu. Trasa była bogata w bardzo długie odcinki zjazdowe i jak się na miejscu okazało niezbyt wymagająca, ponieważ niektórzy mieli jeszcze siłę poharatać w gałę czy wybrać się na zwiedzanie przepięknego San Sebastian. Jednak nie tylko to jest naszym powodem do szczęścia, bowiem w porównaniu z Francją znacznie poprawiła się pogoda. Był to pierwszy dzień, kiedy nie ubieraliśmy kurtek na trasie (oczywiście część z nas z przyzwyczajenia miała je w trykocie). Kolejnym powodem do zadowolenia jest miejsce noclegowe, którym jest ośrodek salezjański – duża szkoła, jedna z większych w okolicy. Salezjanie z Urniety, jak na duchowych synów Księdza Bosko przystało, niczego nam nie żałują. Okazując swoją gościnność udostępnili nam pokoje z wygodnymi łóżkami, co pozwoli się troszkę zregenerować by odzyskać siły na jutrzejszy etap, który zapowiada się bardzo ciekawie.
–> Galeria <–
Kochani! Jedna z niewielu radosci po powrocie z urlopu – Szklarska – Jakuszyce i okolice – to mozliwosc poczytania i poogladania, co dzieje sie na Tour de Sanctuaries. Szukalam kolan i lokci, czy cale 🙂 Mam nadzieje ze tak. Jak u mnie padalo i strumienie wody przyplywaly bez przeszkody przez buty, albo kolejne kamienie robily akupunkture stopom, to tym bardziej sie cieszylam – tyle moglam ofiarowac za pogode dobra dla Was i bezpieczna jazde. Serdecznie pozdrowienia dla wszystkich a szczegolnie dla Weroniki i Roberta – wspierajcie siebie i innych. Z Panem Bogiem! Renka