Dzisiejszy poranek był zagadką dla każdego.
Nikt do końca nie wiedział, o której powinniśmy wstać. Wszystkim natomiast było to na rękę. Po wczorajszej, ostatniej już przełęczy, mogliśmy dłużej pospać i zregenerować nasze lekko już obolałe mięśnie.
Msza Święta rozpoczęła się ‘’dopiero’’ o 7.30, w pięknej kaplicy salezjańskiego ośrodka w dolinie Aosty, w którym spaliśmy. Niektórzy z nas spali w tym miejscu już po raz drugi, ponieważ dwa lata temu na trasie 5M tour Boscoteam również przejeżdżał przez Chatillon. Po tradycyjnym, boscoteamowym śniadaniu zaczęliśmy się pakować. Wszystko działo się w bardzo spokojnym i zaskakująco wolnym tempie. Wyjechaliśmy dopiero o 10! Jest to zdecydowana rzadkość na rajdzie.
Wszystko wyjaśniło się w trasie. Okazało się, że dzisiejszy etap wynosi jedynie 45 km. Stąd to powolne tępo pakowania o poranku.
Trasa była bardzo przyjemna i szybka. Dodatkowo jechaliśmy w idealnych warunkach pogodowych. Było ciepło i wiał delikatny wiaterek, który orzeźwiał podczas kręcenia
Bez przeszkód dojechaliśmy do Ivrei, gdzie dzisiaj śpimy. Tu przywityały nas dzieci na salazjańskich półkoloniach, które częstowaliśmy polskimi krówkami 🙂 Jesteśmy lekko atakowani przez komary. Mamy nadzieję, że dadzą nam spokojnie zasnąć i wypocząć przed ostatnim już etapem do Mediolanu.
Dziękujemy za stałe śledzenie naszych rowerowych poczynań
Klara