Dzień 12: Vilsbiburg – Ceskie Budejovice (240 km)
Ależ było miło i wesoło w Vilsbiburgu u salezjanów. Rozmowy, żarty, gościna… aż nie chciało się wyjeżdżać. A tu trzeba było i to na najdłuższy etap rajdu 240 km 😉
Dzień rozpoczął się o 5.00 rano, śniadanie i kawa. Podziękowanie i pożegnanie. 6.20 byliśmy już na rowerach… 24o km. Prawdziwie królewski etap. Na uwagę zasługuje dobra średnia z całego etapu 25 km/h. Na uwagę zasługuje także fakt, że do pierwszego postoju zrobiliśmy 77 km. Jechało się bardzo dobrze ten odcinek, 18 stopni i zachmurzone niebo. W tym czasie tylko zatrzymania na tzw. pi pi. Nie robiliśmy tego w trakcie jazdy jak prawdziwi kolarze 😉 Drugi postój to już 136 km. Ostra jazda. Teraz zaczęły się konkretne góry, podjazdy i co tylko. W dodatku zaczęło padać, a na granicy niemiecko-czeskiej lunęło na maxa 😉 Już do końca mieliśmy deszcze z różnym natężeniem, a do tego doszedł wiatr. Jeszcze jeden postój na kanapki i jeden na herbatkę i to by było tyle. Resztę czasu na kręcenie 😉 Na 19.30 byliśmy na miejscu, przejechaliśmy z Niemiec do Czech. Kolejne dni i kolejny kraj na naszej trasie do ks. Bosko do Oświęcimia. Jesteśmy u salezjanów w Czeskich Budejovicach i tutaj odpoczniemy. Jutro dzień przerwy na szczęście 🙂 Będziemy spać, jeść, siedzieć, czyścić rowery, prać itd. Będziemy cieszyć się nowym rekordem Boscoteam-u: 240 km w jednym dniu w czasie rajdu (ostatnio w 2010 do Rzymu było 210 km). Nie było dziś łatwo, ale było warto. Sukces osiągnięty głównie dzięki dobrej współpracy całej drużyny 😉
Pozdrawiamy i czekamy na wpisy 😉 Módlcie się za nas, co i my często za Was czynimy 😉
Hej, czemu czy tylko mi tak długo ładuje się strona ?