Kategorie:

Z powrotem do Niemiec

Jeżeli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, to opowiedz Mu o swoich planach.

Skąd takie wprowadzenie? Dziś według planu mieliśmy wykręcić koronny dystans, bo aż 200 km do Ratyzbony. Jednak, kiedy wszystko wydawało się być dopięte na ostatni guzik, okazało się, że musimy zrewidować nasze zamiary i udać się na nocleg do wioski Ensdorf i pokonać „jedynie” 170 km.

 

Czując w nogach wczorajsze wymagające podjazdy, wyjechaliśmy na trasę z myślą, że to ostatni etap przed zasłużonym odpoczynkiem. Szybko nasze obawy co do pagórkowatego profilu trasy, ustąpiły miejsca zachwytom, ponieważ jechaliśmy malowniczą, krętą drogą, która wiodła przez Slovensky Las. Szosa wiła się wzdłuż rzeki, raz z lewej, raz z prawej strony, rozciągając się w sercu gęstego lasu. Kilometry uciekały nie wiadomo kiedy, więc nie pozostawało nic innego, jak tylko rozkoszować się jazdą.

Na trasie mieliśmy aż trzy postoje, podczas których uzupełniliśmy potrzebne węglowodany i zbieraliśmy siły na dalsze części trasy, choć wszyscy zgodnie przyznawali, że dziś jedzie się wprost bajecznie. Słowo to nie jest użyte przypadkowo, gdyż krajobrazy, które ukazywały się naszym oczom, rozpieszczały je, dodając wigoru i napełniając serca radością. W takich okolicznościach przyrody, dusza sama wyrywa się ku Bogu, uwielbiając Jego stworzenie 🙂

Wjeżdżając już przez bramę ośrodka salezjańskiego w Ensdorf, dało się usłyszeć gromadne westchnienie z ulgi, że kolejny długi etap za nami. Jednak błogość ta nie trwała długo, ponieważ frywolni bracia zza zachodniej granicy postanowili spłatać nam małego figla: okazało się, że nasz nocleg znajduje się poza wioską i jeszcze troszkę trzeba pokręcić. Wsiedliśmy zatem na nasze maszyny i podążyliśmy za samochodem tutejszego proboszcza. Droga do celu była podjazdem, który mimo całego dnia na rowerze dzielnie pokonaliśmy. U celu, naszym oczom ukazał się mały domek z małym urokliwym kościółkiem obok.

Już wykąpani, zjedliśmy pożywną kolację, pomodliliśmy się, wysłuchaliśmy słówka ks. Krzyśka, a później udaliśmy się grzecznie do spania z wizją, że jutro śpimy aż do ósmej!