Kategorie:

Szybki dzień

Avatar
Opublikowane przez Majek

Po pięknym dniu spędzonym w Wenecji udaliśmy się na dalszy podbój
Italii. Od samego rana przywitała nas deszczowa pogoda, lecz to ona
okazała się być Darem od Boga. Po odprawionej Mszy Świętej i sprawnym
śniadanku wyruszyliśmy w trasę. Na niebie ukazały się Cumulusy i już
wiedzieliśmy że nas nie zmoczy. Trasa była przyjemna, bez żadnych
podjazdów i zjazdów, więc prędkość nie schodziła poniżej 30km/h,
pędziliśmy niczym Michał Kwiatkowski po Francuskich trasach Tour de
France. Do ostatnich dwudziestu kilometrów słońce kryło się za
chmurami i koła same się kręciły.

Trasa wiodła przez malownicze
winnice, a nie kiedy z dwóch stron otaczała nas woda. Na trasie mijały
nas potężne ciężarówki, które niekiedy wyprzedzały nas z dużą
prędkością, powodujący lekkie wciągnięcie pod koła, lecz również
chroniły nas przed wiatrem. Nie zabrakło licznych dziur na drodze i
gumy złapanej przez uczestników. Na miejsce dotarliśmy na godzinę
14:00, a więc wyjątkowo szybko. Podczas drogi były tylko dwa postoje,
czyli wiadomo, że łatwo się jechało.

Obiad został przygotowany równie
szybko, ale bardzo smacznie! Zjedliśmy regenerujący ryż  z sosem
słodko-kwaśnym, który tak wszystkim smakował, że ledwo starczyło dla
Kucharza. Po Obiado-kolacji pomodliliśmy się i rozpoczęliśmy czas
wolny. Jedni udali się na miasto, a reszta spędziła te chwile z
włoskimi dziećmi na grze w siatkówkę i wspólnych rozmowach w tutejszą
młodzieżą. Była to okazja do podszkolenia się w języku angielskim,
oraz włoskim.

Dzień zakończyliśmy słówkiem, na którym usłyszeliśmy
parę informacji o miejscu do którego jutro będziemy zmierzać – o
Sanktuarium w Loreto.

Janek „Paraf”